Pamiętne listy II | Virginia Woolf do męża przed samobójstwem: „Nie mogę już tego znieść”.
%3Aformat(jpg)%3Aquality(99)%3Awatermark(f.elconfidencial.com%2Ffile%2Fbae%2Feea%2Ffde%2Fbaeeeafde1b3229287b0c008f7602058.png%2C0%2C275%2C1)%2Ff.elconfidencial.com%2Foriginal%2F7de%2Fae7%2F7e0%2F7deae77e06e8cf2e483f66fe06dd25ff.jpg&w=1280&q=100)
Kontynuujemy letnią serię listów, w której prezentujemy jedne z najbardziej niezapomnianych w historii, oparte na tych zawartych w książce „New Memorable Letters” autorstwa Shauna Ushera (Salamandra) w tłumaczeniu Maríi José Díeza, Enrique de Hériza i Jofre Homedesa. W tym rozdziale publikujemy list Virginii Woolf do męża Leonarda Woolfa , w którym opowiada o bólu spowodowanym przez jej kruche zdrowie psychiczne; list, który matka wysłała do przytułku dla podrzutków, aby zabrała syna (w tłumaczeniu zachowano słabą stylistykę); oraz list, który Henry James wysłał do przyjaciółki, aby pocieszyć ją po niedawnej stracie. Smutny, tragiczny, piękny.
Wtorek.
Kochanie:
Jestem pewna , że znowu zwariuję . Czuję, że nie możemy ponownie przejść przez jedną z tych strasznych faz. I tym razem nie wyzdrowieję. Zaczynam słyszeć głosy i nie mogę się skoncentrować. Więc zrobię to, co wydaje się najlepszym sposobem działania . Dałeś mi największe szczęście, jakie tylko możliwe. Byłeś pod każdym względem wszystkim, co ma być. Nie sądzę, żeby dwoje ludzi mogło być szczęśliwszych niż my, dopóki nie nadeszła ta straszna choroba. Nie mogę już z nią walczyć. Wiem, że rujnuję ci życie, że beze mnie byłbyś w stanie pracować. I wiem, że będziesz. Słuchaj, nawet nie potrafię tego poprawnie napisać. Nie umiem czytać. Chodzi mi o to, że jestem ci winna całe szczęście w moim życiu. Miałeś wobec mnie absolutną cierpliwość i niesamowitą dobroć. To mam na myśli: wszyscy o tym wiedzą. Gdyby ktokolwiek mógł mnie uratować, byłbyś to ty . Teraz nie mam już nic, poza pewnością twojej dobroci. Nie mogę dalej rujnować ci życia . Nie sądzę, żeby dwoje ludzi mogło być szczęśliwszych, niż byliśmy.
V.
:format(jpg)/f.elconfidencial.com%2Foriginal%2F404%2F72e%2F124%2F40472e124d857b5fe06dbdfcd36bbb5d.jpg)
:format(jpg)/f.elconfidencial.com%2Foriginal%2F404%2F72e%2F124%2F40472e124d857b5fe06dbdfcd36bbb5d.jpg)
Marzec 1941. Mając zaledwie dwadzieścia dwa lata, wpływowa powieściopisarka Virginia Woolf przeżyła już dwa załamania nerwowe , prawdopodobnie spowodowane śmiercią matki i przyrodniej siostry w krótkich odstępach czasu, a kilka lat później śmiercią ojca. Niestety, zmagania Virginii na tym się nie skończyły i przez całe życie, aż do samego końca, zmagała się z licznymi napadami depresji . Pewnego popołudnia w marcu 1941 roku Virginia próbowała popełnić samobójstwo, skacząc do rzeki, ale bezskutecznie i przemoczona postanowiła wrócić do domu. Niestety, wytrwała i kilka dni później, 28 marca 1941 roku, spróbowała ponownie; tym razem udało jej się uciec od dożywotniej choroby psychicznej. W dniu jej śmierci mąż Virginii, Leonard, wciąż nieświadomy jej miejsca pobytu, odkrył ten poruszający list na kominku. Ciało znaleziono kilka tygodni później w rzece Ouse , z kieszeniami jego płaszcza wypchanymi ciężkimi kamieniami .
List matki do hospicjum Foulding w Nowym JorkuNowy Jork, wtorek
Dobre siostry
Znajdą małego chłopca jutro będzie miał miesiąc jego ojciec nic nie zrobi i jest biednym chłopcem a jego matka musi pracować aby utrzymać trójkę innych i nie może nic zrobić dla tego jednego nazywa się Walter Cooper i nie został jeszcze ochrzczony i jeśli byłbyś tak miły i to zrób, ponieważ nie chciałabym, żeby umarł nieochrzczony i jego matka może kiedyś go szukać byłam mężatką przez pięć lat i zawarłam związek małżeński z szacunkiem i nie wierzyłam, że mój mąż jest złym człowiekiem musiałam go zostawić a teraz nie mogę zostawić z nim moich dzieci, ponieważ nie wiem gdzie on jest i on jeszcze go nie widział i nie mam ani jednego dolara, żeby mu dać albo dałabym mu go mam nadzieję, że będziesz mógł go zatrzymać przez 3 lub 4 miesiące i jeśli nikt się po niego nie zgłosi to będziesz miał pewność, że jego matka nie może go utrzymać i może kiedyś wyśle mu trochę pieniędzy nie zapomnij jej imienia.
Wita ich z szacunkiem
Pani Cooper
:format(jpg)/f.elconfidencial.com%2Foriginal%2Febd%2Ff00%2Fedf%2Febdf00edfd4d3d5acda36509bbc89925.jpg)
:format(jpg)/f.elconfidencial.com%2Foriginal%2Febd%2Ff00%2Fedf%2Febdf00edfd4d3d5acda36509bbc89925.jpg)
Lata 1870. Pod koniec lat 60. XIX wieku, w bezpośredniej odpowiedzi na gwałtowny wzrost liczby porzuconych dzieci w Nowym Jorku i, co jeszcze bardziej niepokojące, przypadki dzieciobójstwa , siostra Irene Fitzgibbon prowadziła kampanię na rzecz The Foundling Asylum , które ostatecznie założyła; w zasadzie dom w Greenwich Village poświęcony przyjmowaniu i opiece nad niechcianymi dziećmi w mieście. Otwarty dla publiczności w 1869 roku z pojedynczym białym łóżeczkiem w drzwiach, natychmiast zaczął zapewniać schronienie porzuconym dzieciom. Tylko w ciągu pierwszych dwóch lat przyjął 2500 dzieci, często z dołączonymi odręcznymi listami wyjaśniającymi od pogrążonych w żałobie rodziców; wiele z tych notatek jest przechowywanych w New-York Historical Society. The New York Foundling , jak znana jest ta instytucja dzisiaj, nadal działa 140 lat później i zapewnia dom zastępczy, a także inne usługi wsparcia dla lokalnych rodzin.
List Henry’ego Jamesa do jego przyjaciółki Grace Norton131 Mount Vernon St., Boston
28 lipca
Moja droga Grace:
Mam tendencję do bezsilności wobec cierpienia innych, a list, który mi wysłałeś, ujawnia cierpienie tak głębokie, że praktycznie nie wiem, co ci powiedzieć. To z pewnością nie moje ostatnie słowo, ale musi być pierwsze. Z pewnością nie jesteś sam w tym uczuciu; to znaczy w tym sensie, że zdajesz się brać na siebie całe nieszczęście ludzkości. Mam jednak okropne przeczucie, że dajesz wszystko i nic nie otrzymujesz w zamian, że nie ma wzajemności w twoim współczuciu, że cierpisz z powodu całego cierpienia, jakie ono przynosi, i żadnej rekompensaty. Postanowiłem jednak nie mówić do ciebie inaczej niż głosem stoicyzmu . Nie wiem, dlaczego żyjemy. Dar życia przychodzi do nas nie wiem skąd ani w jakim celu; ale wierzę, że możemy żyć dalej, ponieważ (zawsze, oczywiście, do pewnego stopnia) życie jest najcenniejszą rzeczą, jaką znamy, a zatem, przypuszczalnie, wielkim błędem jest je porzucać, póki jeszcze coś nam zostało w kielichu. Innymi słowy, świadomość jest nieograniczoną mocą i chociaż czasami zdaje się dawać nam jedynie poczucie nieszczęścia, to w sposób, w jaki rozprzestrzenia się fala za falą, sprawiając, że nigdy nie przestajemy czuć, nawet jeśli czasami udajemy, próbujemy, modlimy się o coś, co utrzyma nas na miejscu , ustanawia punkt widzenia wszechświata, o którym dobrze byłoby nie zapominać.
Ból przychodzi wielkimi falami, ale wiemy, że jeśli on jest silny, my jesteśmy silniejsi, ponieważ ból mija, a my pozostajemy.
Masz rację w swojej świadomości, że wszyscy jesteśmy echem i odbiciami tej samej rzeczy , i zachowujesz się szlachetnie, gdy twoje zainteresowanie i litość dla tego, co cię otacza, zdają się mieć moc podtrzymywania i harmonizowania. Ale proszę cię, nie rozrzutnie okazuj współczucia i czułości . Pamiętaj, że każde życie jest szczególnym problemem, nie twoim, ale kogoś innego, i zadowalaj się straszliwą algebrą swojej własnej. Nie łącz się zbytnio ze wszechświatem; wręcz przeciwnie, bądź tak solidny, gęsty i stanowczy, jak tylko możesz. Wszyscy żyjemy razem, a ci, których kochamy i znamy, doświadczają tego tym bardziej. Pomagamy sobie nawzajem, nawet nieświadomie ; każdy z nas swoim wysiłkiem łagodzi wysiłek innych, przyczyniamy się do sumy osiągnięć, umożliwiamy innym życie. Smutek przychodzi wielkimi falami — nikt nie wie tego lepiej od ciebie — ale przetacza się przez nas i chociaż mógł nas udusić, pozostawia nas stojących, a wiemy, że jeśli jest silny, my jesteśmy silniejsi; Bo ból przemija, a my pozostajemy . On nas wykańcza, wykorzystuje, ale my w zamian robimy mu to samo; a ból jest ślepy, podczas gdy my, w pewnym sensie, widzimy.
Nie myśl, nie czuj, na ile potrafisz, nie wyciągaj żadnych wniosków i nie podejmuj żadnych decyzji; po prostu czekaj.
Moja droga Grace, przechodzisz przez ciemność, w której ja sam, w mojej ignorancji, widzę jedynie, że strasznie cię rozchorowała; ale to tylko ciemność, to nie koniec ani kres. Nie myśl, nie czuj, o ile możesz tego uniknąć, nie wyciągaj żadnych wniosków ani nie decyduj o niczym; po prostu czekaj. Wszystko minie, a tajemnice i rozczarowania, które akceptujemy, nadejdą , podobnie jak czułość kilku dobrych ludzi i nowe możliwości, i, krótko mówiąc, wciąż będzie przed tobą dużo życia. Nadal będziesz robić wiele różnych rzeczy, a ja ci pomogę. Jedyne, co musisz zrobić, to nie rozpłynąć się w chwili. Nalegam na potrzebę pewnego rodzaju mechanicznej kondensacji , tak aby bez względu na to, jak szybko koń biegnie, gdy postanowi się zatrzymać, nieco poruszony, ale idealnie identyczny GN pozostanie w siodle. Staraj się nie zachorować : to wszystko; ponieważ w tym jest przyszłość. Jesteś przeznaczony do sukcesu i nie możesz zawieść. Masz moje najczulsze uczucia i pełne zaufanie.
Zawsze Twój wierny przyjaciel:
Henry James
:format(jpg)/f.elconfidencial.com%2Foriginal%2F6b3%2F1d7%2Ff6b%2F6b31d7f6beccdf850d4a51853b34edeb.jpg)
:format(jpg)/f.elconfidencial.com%2Foriginal%2F6b3%2F1d7%2Ff6b%2F6b31d7f6beccdf850d4a51853b34edeb.jpg)
28 lipca 1883 roku. W lipcu 1883 roku słynny powieściopisarz, autor „ Portretu damy” , by wymienić tylko jego najsłynniejsze dzieło, otrzymał niepokojąco emocjonalny list od Grace Norton, swojej wieloletniej przyjaciółki i odnoszącej sukcesy eseistki, która po niedawnej śmierci krewnego najwyraźniej popadła w depresję i rozpaczliwie potrzebowała rady. James, sam nieobcy depresji , odpowiedział zdumiewającym listem, który, mimo że zaczyna się od słów: „…praktycznie nie wiem, co ci powiedzieć”, zawiera jedne z najważniejszych i najłaskawszych rad, jakie kiedykolwiek spisano. Osiągnięcie to jest tym bardziej imponujące, że zostało napisane zaledwie kilka miesięcy po śmierci rodziców.
El Confidencial